piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 10

          Wychodząc z gabinetu nie widzę już John'a, ale Phil został.
- Gdzie jest John? - zwracam się do Phil'a.
- Poszedł. - mówi z głową spuszczoną w dół.
- Dlaczego? - kiedy go pytam podnosi głowę, a ja widzę wielką śliwę pod jego okiem. - Co ci się stało?!
- Kiedy rozmawiałaś z psychologiem z Johnem się pobiliśmy...
- A to niby dlaczego? - pytam i lekko dotykam tej śliwy. Słyszę lekkie syczenie Phil'a i od razu odrywam rękę.
- Nie wiesz wszystkiego od początku. - mówi, a ja patrzę na niego błagalnym wzrokiem. Robię smutną minę, a Phil się zmusza. - Dobra... Już tobie mówię, ale więcej tak na mnie nie patrz. - mówi i znów zwraca głowę w dół. - Jeszcze przed przeprowadzką, kiedy mieszkałem z ojcem chodziłem tam do szkoły. Miałem dziewczynę Larysę. Wydawała mi się szczerą dziewczyną, bez żadnych tajemnic ani sekretów. John BYŁ też moim najlepszym przyjacielem. Jednego dnia szedłem do szkoły z Larysą, a kiedy byliśmy już w szkole rozłączyliśmy się przed jej szafką. Poszedłem do swojej i wziąłem wszystkie książki. Kiedy wracałem do niej i byłem już prawie u jej boku zobaczyłem ją i John'a obściskujących się. Myślałem, że nie wytrzymam. Podszedłem do nich i odepchnąłem od siebie. Zaczęliśmy się bić, ale rozłączył nas jeden z nauczycieli i zaprowadził do dyrektora. Przed gabinetem w ogóle nie odzywałem się do John'a. Nie chciałem go znać i nadal tak jest. A Larysa jeszcze chciała do mnie wrócić, ale w tamtej sytuacji zauważyłem, że jest kłamliwa i nie myślałem nawet o powrocie do związku...
     Jego opowieść mimo krótka wydała się jak z filmu. To moja pierwsza szczera rozmowa z Phil'em.
Znaczy była jedna podczas pierwszej wizyty u mnie w domu.

                                                                                
         
           Następnego dnia budzę się u Phil'a. Poszłam do niego wczoraj, bo bałam się iść do mojego domu.
Chłopak ma piętrowe łóżko. Spałam na dole. Mam okropny lęk wysokości. Phil jest na górze i jeszcze śpi. Schodzę po cichu z łóżka i idę do łazienki.
           Jego ciotki nie ma. Jest w szpitalu na oddziale, na który nie wpuszczają i dlatego Phil nie chodzi jej odwiedzać.
Jestem już przy drzwiach do łazienki i łapię za klamkę. Słyszę głośne walnięcie o podłogę. Podskakuję ze strachu i szybko zrywam się do pokoju Phil'a. Widzę go przy biurku. Jego śliwa jest w gorszym stanie niż wczoraj. Na posterunku była czerwona, a dzisiaj jest fioletowa.
- C... Co tak trzasnęło? - mówię zdyszana.
- Zeskoczyłem z łóżka. A co?
- Myślałam już, że spadłeś...
- A co ty masz w ręce? - mówi i podchodzi do mnie. Bierze moją dłoń i coś z niej zabiera. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę z tego, że wyrwałam niechcący klamkę od drzwi łazienki.
- Chyba niechcący wyrwałam klamkę od drzwi łazienki. Przestraszyłam się.
- Spoko... - mówi i nie dowierza. - Że dziewczyna ma tyle siły.
- Ja mam flaki, a nie mięśnie.. - mówię, a Phil się uśmiecha i wraca do biurka.
- Co ci się dzieję? Od zobaczenia John'a jesteś strasznie cichy. Wiem, że zrobił ci wielką krzywdę, ale bez niego wyglądałeś jak najszczęśliwszy człowiek na Ziemi.
- Nic się nie dzieje... Po prostu...
- Co?
- Nie ważne.. Idę zrobić śniadanie.
- Właśnie, że waż... - zaczęłam mówić, ale Phil'a już nie było w pokoju.                                             --------------------------------------------------------------   Tak wiem STRASZNIE krótki, ale pisałam go z komórki... Miałam napisać i napisałam, chociaż nie było łatwo :)         Mam nadzieję,  że wakacje fajne ^^ Jeszcze ni wiem czy dodam 2 rozdział, jeżeli nie to będzie po 27 czerwca. NA PEWNO W LIPCU! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz