sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 11

            Kolejna próba pójścia do łazienki nie powodzi się. Słyszę, że Phil coś stłukł. Idę do kuchni zobaczyć co się dzieję. Wchodzę i nie widzę tam Phil'a, a tylko stłuczone kawałki talerza. Idę więc do salonu i znajduję tam chłopaka z moim telefonem w ręce. 
- Co ty robisz?! - krzyczę i wyrywam mu mój telefon z ręki. 
- John napisał ci SMSa, no a ja... chciałem mu odpisać, żeby się odczepił...    
- Czy może przeglądać moje wiadomości?! Nie wierzę.. - mówię ze złością i biegnę do pokoju Phi'a. Ubieram się w dresy i zawieszam torbę na ramię. Wychodzę z pokoju, a w korytarzu natykam się na chłopaka.
- Przepraszam...
- Za co? Za to, że grzebałeś w mojej komórce, czy za to, że nie potrafisz się opanować i niszczyć cudze znajomości? - mówię głośniej, a Phil stoi z głową wpatrzoną daleko przed siebie. W końcu spogląda na mnie.
- Nie.. Za to, że nie potrafię wytrzymać tego, że John ciebie podrywa. - mówi ściszonym głosem, który ledwo usłyszałam.  
- On mnie nie podrywa! To tylko przyjaciel... Wiem, że zrobił ci okropną rzecz, ale mógłbyś zaakceptować to, że ja też mam innych znajomych! - mówię i wybiegam z mieszkania.
         Nie wiem, co się dzieje Phil'owi. Od kiedy pojawił się John zachowuje się okropnie. Bije się z nim, grzebie mi w komórce i nie dopuszcza do przyjaźni. Wszystko się niszczy. Wszystko idzie głąb. Moje stosunki z Phil'em się pogarszają... 
        Biegnę w stronę lasu. Chcę iść tam gdzie mnie dawno nie było. Tam gdzie mogę się wyżalić i wypłakać. Tam gdzie jestem sama i wszystko wydaje się idealne. 
        Dobiegam i padam na trawę. Nie potrafię powstrzymać łez. Wcześniej kiedy nie miałam znajomych było łatwiej. Nie miałam zmartwień. Nic mnie nie obchodziło. Żyłam jak chciałam i nikogo to nie obchodziło. Było lepiej. Teraz wystarczy jedna kłótnia i wszystko się psuje.
        Kiedy się już uspokoiłam siadam na koniec muru i drę papierek, który znalazłam w kieszeni. Słyszę kogoś kroki na dole. Wychylam się. Widzę blondyna z dziewczyną. Mick i Gabrielle. Obściskują się. Jakby nie mogli tego robić w domu... Nadal się spotykają. Pewnie w szkole nie mogą bez siebie wytrzymać. No właśnie SZKOŁA. Dawno w niej nie byłam. Właściwie to od próby pójścia do psychologa. Nawet o niej nie pomyślałam... Dobra, dobra.. Już i tak jestem zawieszona. Pewnie tylko zjawię się w szkole i już do dyrka. 
        Siedzę w lesie około 2 godzin. Postanawiam iść. Wstaję i otrzepuję się z brudu. Zwracam się w stronę wyjścia.
- Vivien?! Co ty tu robisz?! - słyszę krzyk.
Udając, że nic nie słyszę idę szybkim krokiem naprzód. Właściwie co ONI tu robili? Przecież to miejsce jest nieznane dla wszystkich, znaczy było...
Udaję się w stronę domu.
- Vivien! - głos dobiega z tyłu. Odwracam się i widzę machającego do mnie John'a. Staję i czekam na niego. - Cześć. Coś się stało? Masz taką minę... - mówi.
- Nie, nie. Nic.
- Mi możesz powiedzieć. Nic tobie nie zrobię. Spokojnie. - spogląda na mnie i się lekko uśmiecha.
- Znaczy.. Phil się zachowuje jak nienormalny. Bijecie się, grzebie mi w komórce i...
- Grzebie ci w komórce?! Nie myślałem, że on jest taki... - mówi, jakby z żalem i zarazem irytacją w głosie. Nie wiem co się z nimi dzieje.
- Nie jest taki... A właściwie to nie rozumiem dlaczego się bijecie. Co się dzieje? - wiem, wiem. Ja oczywiście wiem dlaczego oni się biją, ale czy to prawda co mówił Phil, bo po tym co się teraz dzieje to nie wiem w co mam wierzyć. 
- Nie wiem czy Phil ci o tym wspominał, ale kiedyś chodziliśmy razem do szkoły. 
- Chyba wspominał...
- Aha.. No to tak. W tej szkole byliśmy najlepszymi kumplami. Miałem tam też dziewczynę Larysę, którą bardzo lubiłem, a może i kochałem.. Tak wiem to brzmi głupio. A tak wracając no to miałem tam dziewczynę Larysę. Mówiłem Phil'owi o niej, ale kiedy chciałem mu ją przedstawić to ona była temu bardzo przeciwna, nie wiedziałem czemu. Któregoś dnia spotkałem Larysę przy jej szafce i wtedy mnie pocałowała... To był nasz pierwszy pocałunek. Nie myślałem, że to tak nagle się stanie. W którymś momencie pojawił się Phil i odepchnął ode mnie dziewczynę i zaczął się ze mną bić. Rozdzielił nas jeden z nauczycieli. Chyba Dernec, ale to nie ważne. Poszliśmy do dyrektora, a Phil od tamtego czasu się do mnie nie odezwał, aż w końcu wyjechał i dopiero nie dawno go spotkałem. Mówili, że wyjechał do Barnoldswick, ale jednak do Londynu... No to taka moja opowieść. - mówi, a ja nie spuszczam z niego wzroku. Przecież Larysa chodziła z Phil'em. Dziwne. Albo ich okłamywała, albo któryś z nich był zazdrosny i chciał zniszczyć związek drugiemu...

----------------------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że fajny... Jeżeli coś jest nie tak to piszcie w komentarzu. Przyjmę każdą uwagę i będę starała się pisać lepiej. 
8 sierpnia wyjeżdżam na kolonię. Nie będzie mnie do 19 sierpnia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz